top of page
  • Writer's pictureDana Kerzner

Broch mit Umglik (czyli Katastrofa z Nieszczesciem)

Wychodze z naszego budynku, otwieram drzwi - tuz za drzwiami stoi czelawiek. Czelawiek-Policjant. Pyta sie mnie jak sie nazywam, i ile lat juz mieszkam w budynku. Ja nie zostalam mu winna, podalam mu ilosc lat i zazadalam, zeby mi powiedzial jak _on_ sie nazywa: Yossi. Yossi sie ucieszyl, ze ja juz tak dlugo tu mieszkam i zaczal mnie wypytywac na temat Arabeuszow w naszym budynku. Nyet, mowie mu, u nas samyje rosyjskie ludzie. Ale czy mieszkali tu kiedys Arabeusze? Tak, odpowiadam, Mieszkal adwokat, na samej gorze, jego ukochana - nie, nie, to nie ten! Stosunkowo niedawno mieszkal tam Churi - nie, nie, Churi to porzadny czlowiek odpowiada Yossi. Ano, Churi wrocil do Nazaretu, zeby sie zajac swoja mamusia. Byl jeszcze jakis Arabeusz? - Yossi nie poddaje sie. Byl, uczyl sie na pielegniarza w pobliskim szpitalu. Tak, tak, to ten ucoeszyl sieYossi. Kiedy go ostatnio widzialas? Piec lat temu. Yossi byl uprzejmy i usmiechal sie, wiec w koncu domyslilam sie, ze to nie zaden policjant. A co on narobil, po co go szukasz? On jest winien alimenty, a nasz niby policjant pracuje dla firmy, ktora sciga tych co nie chca placic za wlasne dzieci. A pan policjanta byl po prostu zachwycony, ze znalazl kogos kto mowi po hebrajsku. To nie jest tak latwo w mojej dzielnicy.


Moj najukochanszy lekarz rodzinny, ktory sie zajmuje rowniez pacjentami bez rodziny - postanowil mnie poslac na rozne badania. Bardzo sie sprzeciwialam i glosno narzekalam. Ja uwazam, ze moj lekarz wie wszystko i umie wszystko.Nic mi nie pomoglo. Wyslal mnie najpierw do lekarza: nos, ucho, gardlo, czyli do laryngologa. Niestety pomylilam poniedzialek z wtorkiem i zdziwilam sie, ze nikogo nie ma. Nastepnym razem zadzwonilam i dostalam nagrana wiadomosc, ze klinika otwarta nazajutrz od 8-mej do 12-tej i nie trzeba zamawiac kolejki ?!?!?! Codziennie sie czlowiek uczy jakichs niepotrzebnych rzeczy. Wchodze do kliniki, podchodze do panienki przy biurku i przedstawiam sie.

Ona mi podaje maly swistek papieru, oderwany z wiekszego swistka papieru. To ma byc numerek, pytam sie? Tak, odpowiada panienka, mozesz usiasc. Ale co jest napisane na tym swistku? pytam sie. Karteczka wyglada jak tabula rasa. To nr, 20 zawiadamia mnie panienka. Niech bedzie. W poczekalni bylo 5 osob. W krotkim czasie weszlam do gabinetu. Lekarz siedzi przy biurku, ja po drugiej stronie. Co Ci jest, po co przyszlas? Przyslal mnie moj lekarz rodzinny. Nie chcial mi dac skierowania do endokrynologa az nie pojde przedtem do lekarza nos, ucho i gardlo. A co Ci jest? No, ta grdyka mi przeskadza i wystaje i boli, itd, itp. Ja tez mam grdyke twierdzi lekarz. Ty jestes mezczyzna! stwierdzilam. A Ty jestes kobieta! odpowiada lekarz. No, skoro juz ustalilismy zasady naszych relacji, mozemy przejsc do sedna sprawy, zakonczylam nasze wstepne kroki na temat grdyki. Zaprosil mnie na fotel, stuka, puka, zaglada, naciska i mowi: nie masz zadnych problemow gardlowo-nosowo-usznych. Twoja grdyka tez OK. Natomiast masz nadkwasote. Podaje mi skierowanie na rentgen. Mam wrocic do Ciebie? Nie!, idz do gastroenterologa!


Potem na zakupy. Dojechalam na sama gore Karmel, w autobusie zalatwilysmy z pania, ktora siedziala obok mnie cala arabsko-komunistyczna hece w merostwie Haify. Jak dojechalam, poczulam sie nagle potfornie glodnia. Zamiast zemdlec, podeszlam do jakiegos sklepiku, przed ktorym stal dziadek mroz i choinka. Oni mieli tylko slodkie sprawy, poslali mnie do piekarni za rogiem. Tam znalazlam sznytke po przeszukaniu wszystkich innych sznytek na polce. Zaczelam gadac z kasjerka, i widze, ze tam za nia jest jakis dziwny wyciag, i kwadratowy otwor

w podlodze. Moze tam trzymaja wszystkich nielegalnych piekarzy, ktorzy juz nie sa potrzebni w U S of A? Poszlam z moja sznytka spowrotem w okolice supersalu. Sa tam stoliki i krzesla. Jakis czlowiek w bardzo starszym wieku zaczal ze mna rozmowe i zaznajomil mnie z b. waznym faktem: w Polsce Zydzi wspolpracowali z Niemcami i byli Kapo w obozach. Nie bylo specjalnie z kim rozmawiac, wiec poszlam w koncu na te zakupy. Weszlam do supermarketu a tam przy wejsciu lezy na podlodze sliczny chlopczyk. Nikomu nie przeszkadza ani nie halasuje, ma jakas telefoniczna gre, i sobie tak na lezaco w nia gra. Az nadeszla babcia i zabrala go. A szkoda, bo ten chlopczyk byl taki fajowy, ze ja bym go sobiechetnie zabrala.


Nasi rozrabiacze pozazdroscili francuskim rozrabiaczom i zaczeli demonstrowac za lub nawet przeciw w kazdej sprawie a nawet w zadnej sprawie. Zalozyli zolte kamizelki i mysleli, ze to im da lepsza szanse na wygranie szantazu. Ale poniewaz, poniekad i jednakowoz, nie rzucali kamieniami ani koktajami Molotowa, i nawet nie zbijali zadnych szyb - to nikt na nich nie zwracal uwagi. I tak nasi anarchisci zdjeli zolte kamizelki i poszli do domu.


Dostalam od miasta racnunek na podatki miejskie. Zaplacilam o 2.5 szakali wiecej niz w zeszlym roku, a straszyli, ze beda b. duze podwyzki. Za to wraz z rachunkiem nadeszly dwie ksiazeczki informacyjne, ktore mnie naprawde wyprowadzily z rownowagi. Pierwsza, ma na okladce niebieskie niebo z bialymi chmurkami. A w srodku w wielu jezykach, nawet po ormiansku, zawiadamiaja mieszkancow jakie znizki im sie naleza i za co. Poniewaz to jest w tylu jezykach, a na wiecej kartek ich nie stac (ew. mogliby nam znizek nie dawac), to ja niczego nie moge przeczytac, bo to wszystko wydrukowane najmniejszym maczkiem, ktory mogli znalezc w ksiedze maczkow. Druga ksiazeczka ma taki obrazek:



Myslalam, ze to informacje prosto z prowincji Gaza. Tutaj opuscili jezyk rosyjski, jest tylko po hebrajsku, arabsku i po ormiansku. Wiec moglam przeczytac, ze to informacje na temat tego co tu zrobic jak bedzie potforne trzesienie ziemi. Ale ja przeciez wiem: wszystkich nas uczyli: zawinac sie w biale przescieradlo i wycowywac sie rewersem do tylu, albo wejsc pod stol i wiecej nie wyjsc. Mam nadzieje, ze to potforne trzesienie ziemi odbedzie sie w nocy, wiec mozna je bedzie przespac.


Nastepna wizyta w supermarkecie. Wkladam do wozka wedlug mojej listy. Potrzebuje pulkies. Rzeznika nie ma - jak zwykle. On lubi sie krecic po sklepie i pytac kogo sie da, co robia w domu ze swoimi zakupionymi produktami. Bron Boze mu odpowiedziec, bo on wtedy zaczyna opowiadac jakie to rzeczy _on_ gotuje.. Pani od serow poszla go szukac. Dostalam pulkies i ide dalej. Stanelam przed stoiskiem gdzie sa aluminiowe foremki do piekarnika. Widze jedną taką w olbrzymim rozmiarze. Biore do reki i ogladam. Podchodzi do mnie w.w. rzeznik.

Do czego uzywasz tej foremki? No, wlasnie sie zastanawiam co do wielkosci. Mysle, ze nie zmiesci sie w moim piecyku. A co, nie przynioslas piecyka? Nu, szojn.


Slysze reklame radiowa: Wazna wiadomosc dla Obywateli W Pewnym Wieku (OWPW). Proponujemy obecnie lekcje w spedzeniu zycia Obywatelom Zlotego Wieku. Wyklady o bonicji (vzyli o benefisach) zycia w Domu Starych Starcow sa ograniczone do czlonkow Klubu Szlejkies Plus (dla nieftajemniczonych Klub Podwiazki Plus lub Klub Dodatkowej Podwiazki.) Niestety nie wiem gdzie daja te podwiazki.


Chcialam zamowic jakies jekarstwa u mojego lekarza. To sie robi za pomoca strony internetowej Kasy Chorych i Nieszczesliwych.

31.12 otworzylam co trzeba, i dostaje zawiadomienie, ze moge zwracac sie do lekarze przez internet tylko 3 razy na kwartal, i bede mogla do niego napisac dopiero 1.1. Pierwszego stycznia znowu wchodze na strone internetowa, i probuje zamowic lekarstwa. Ale na tej stronie internetowej siedzi jakis Maccabi-Nazi i mowi NIE! lekarz jest nieosiagalny, napisz do niego 3.1. Od czasu do czasu odbija im szajba, ale na ogol to jest fajna Kasa Chorych i Nieszczesliwych. W wejsciu do budynku maja olbrzymią aule (to jest prawdziwe slowo!) a tam stoisko

z przepysznymi salatkami, ktore na miejscu przygotowuje panienka, ktora tam pracuje. Kupilam sobie pyszna grecka salatke, i poszlam usiasc przy stoliku. Panienka ze stoiska podchodzi do mnie i przynosi mi oliwe z oliwek i w tym juz wymieszana cytryna. A poitem mi przyniosla pyszna kawe. Nie uwierzycie, ale to wszystko kosztowalo 25 szakali.


Wchodze do autobusu, bylo juz ciemno, kierowca jest w goracej rozprawie z religijna kobieta. B. glosno, klocili sie na temat polityki. Religijna kobieta popiera Likud, kierowca popiera Yesh Atid. W koncu zwrocilam sie do kierowcy, zeby mi powiedzial kiedy mam wysiasc. Zaczal sie mnie wypytywac, jak kazcy porzadny Izraelczyk. Co, nie wiesz? Skad jestes, nie masz rosyjskiego akcentu! No kidding. Przyjechalam z Kanady.

Z Kanady przyjechalas do Izraela?!?!?!?! Oczywiscie, powiedzialam - Izrael to moj dom, a Izraelczycy to moja rodzina. A gdzie jest Twoja rodzina? Syn i wynowa w Kanadzie. Dlaczego nie w Izraelu?! Zaczelam mu tlumaczyc, ze mloda para urodzila sie w Kanadzie. Aha! odpowiada kierowca, pojechalas na podroz po wojsku, i juz zostalas. Mniej wiecej odpowiedzialam. Dojechalismy do mojej ostanowki naprzeciwko Putina. Zegnam sie z kierowca i mowie: Ty tez jestes moja rodzina. Tak sie rozpromienil, jakby zarowka sie zapalila. Spotkamy sie jeszcze, obiecal kierowca. Jak przystalo na czlonka rodziny - Lehitraot.


Wg sondazu wiecej ludzi pojdzie na leczenie kanalowe (root canal) niz uporzadkuje swoje sprawy dotyczace renty starczej. Nawet zgodza sie NIE pojechac za granice za tanie pieniadze niz uporzadkowac swoje sprawy renty starczej. Oni sie nigdy nie zestarzeja, wiec po co robic takie nieprzyjemne rzeczy jak martwic sie o swoja finansowa przyszlosc? Oni sie tylko pytaja.


Zadzwonilam do El Alu aby kupic bilet na samolot do Torontowa i spowrotem, na narodziny mojej wnuczki (mam nadzieje). Dzwonie, po

b. dlugim czasie odpowiada jakas panienka, ktora sie nazywa, Tomi (slowo honoru, to byla panienka a nie panicz) Mowie jej, ze ja chce kupic bilet do Torontowa. Rozmawiamy o datach, niestety musze wrocic dzien wczesniej niz chcialam, ale trudno. Kto to slyszal, zeby samoloty nie lataly w srode??? Nie wystarczy, ze nie lataja w sobote? To jest jakas dziwna spiskowa historia, ktora trzeba by sprawdzic. Tomi zapisuje daty, obmawiamy sprawe punktow na karcie czlonka honorowej karty Matmid. Nie zapisali mi punktow z poprzedniej podrozy. Ale nic, ja jej poslalam ten stary bilet, i po ptokach. Dobrze, mowi Tomi, teraz Ci powiem jakie sa warunki lotu. Jedna chwileczke! odpowiedzialam. Ja tez mam warunki. Ty masz warunki? Tomi nie wierzy wlasnym uszom. Oczywiscie! OK, mowi Tomi, jakie masz warunki? Po pierwsze: nie zycze sobie, zeby El Al strajkowal co piatek i swiatek, co sie w niektorych innych jezykach nazywa, Muntig un Donershtig, czyli co poniedzialek i czwartek.

Z pomoca Boza, mowi Tomi. Numer 2. Nie zycze sobie, zeby pasazerowie na pokladzie robili awantury. Ona zaczyna chichotac, i znowu mi mowi, ze tylko Bog moze mi pomoc. Numer 3. Nie zycze sobie zadnych chorob, bakterii, wirosuw, zadnej achberet, machberet, chacewet, cahewet, ani nawet nazelet! Dla nieftajemniczonych: Achberet = Leptospirosis (Achbar to mysz - FUJ! - nie wiem co gorsze); Machberet = zeszyt (jeszcze nie wymyslili choroby z ta nazwa); Chacewet = Odra; Cahewet = Zoltaczka), no i (Nazelet = katar). Tomi zgodzila sie na moje warunki, zawarunkowane jednakowoz wola Boska, i moj bilet zostal kupiony. Teraz jeszcze tylko dzidzius musi zrobic swoje, i Fszystko bedzie zalatwione.


Poszlam na zakupy. Jest to zajecie, ktore bezblednie, za kazdym razem, wyprowadza mnie z rownowagi. Najpierw do apteki, na polecenie kolezanki kupilam plastry antybolowe pt. DRAGON. No, zobaczymy. Potem sklep materialow budowlanych (to mus) - potrzebowalam sznurek do owiniecia pieczeni. Pytam sie o sznurek do obwijania pieczeni. Aha, mowi Shai, ktorego mamusia jest z Polski: to sie nazywa sznurek Shimshon. Nastepnym razem poprosze o sznurek Dalilah - zobaczymy do czego sie przyda.


Bylam tak zmeczona i chyba troche zawiana od srodkow anty bolowych, ze moj ukochany dostawiec, Igor, dostawil mnie do domu razem

z moimi zakupami. Odlozylam wszystkie zakupione produkty. Bylam wsciekle glodna. Zjadlam kabanosa, banana i dwa daktyle. Kabanos byl bardzo ostry (co to za pomysl dodawac tyle pieprzu do kabanosa, ze zjesc trucno?). Bylam spragniona po kabanosie. Wypilam herbate. Potem juz przestalam byc spiaca a szkoda bo lozko sie do mnie usmiechalo.


Dzis wstalam rano i otworzylam komputer. Czytam poczte, list zawiera łąccze (dla nieoblatanych z jezykiem polskim - link). Naciskam, dostaje bezczelny donos, ze moj komputer nie jest podlaczony do internetu. A wiec:


1. Nie uwierzylam - nie pomoglo.

2. Dalej nie wierze, ale na fszelki wypadek ide wcisnac wszystkie sznurki - nic, nada. Bo i tak byly wcisniete.

3. When in doubt - reboot - nie pomoglo.

4. Wyciagnelam sznurek z rutera (to jest polskie slowo, ktore znaczy router), ktory sie nazywa Huawei. Wsadzilam spowrotem.To mialo pomoc.

Nie pomoglo. Gurnisht mit gurnisht.

5. Nastepny krok: zlozyc skarge. Moj kwantum techniker od elektronicznych dynksow cos nie chce zostawic swoje klocki i zabrac sie za moje:





6. Jako, ze jestem Bojowa Babunia - nie poddalam sie. Zrobilam Shutdown i poszlam wypic kawusie - tym razem POMOGLO. A mnie nalezy sie Zalash czyli Virtuti Militari.


My mamy tu w Izraelu kampanie wyborcza. Co piec minut istniejace partie dziela sie na trzy inne partie, generalowie zakladaja nowe partie bo im sie zdaje, ze general potrafi prowadzic kraj, w ktorym cieszymy sie doborowa publika ludzi z kultura jakichs 12 kontynentow i jeszcze wiecej panstw, jezykow i religii. Kazcy czlowiek ma tutaj inny poglad na kazdy temat. Na dodatek do Afery Naszego Glownego Ministra doszly wczoraj afery sedziow. Jest dosc ciezko nadazyc nad wydarzeniami, ktore sie zmieniaja co 5 minut: czy to kryminalne przyszywanie winy za kupowanie pustych butelek, czy to straszyc publike nadchodzaca wojna, codziennie na innym froncie - elektroniczne donosy w telefonie zawiamiaja

o kazdej awanturze. W zwiazku z czym nie moglam nadazyc za hebrajskimi slowami do Slowniczka slow hebrajskich. Moze sie niedlugo wszystko uspokoi, nie bedzie afer ani awantur - ju never nou.


Danka Agencja Prasowa Doniosla

21 views0 comments
bottom of page